Relacja z wyjazdu do Bockhorn:
Czwartkowy poranek 16 lipca 2015 roku był początkiem niezwykle pasjonującej podróży. Członkowie zespołu „Cantate” oraz przedstawiciele parafii ewangelicko-augsburskiej w Jaworzu na czele z ks. Władysławem Wantulokiem udali się z oficjalną wizytą do partnerskiej parafii w Bockhorn w północnych Niemczech. Gdy wsiadaliśmy rano do autobusu, brakowało nam jednej osoby wpisanej na listę uczestników, Piotra, który już nigdy nie wesprze nas swoim pięknym głosem.
Istotnym i chwytającym za serce momentem naszej podróży był spontanicznie zarządzony postój o godzinie 15. Wszyscy zjednoczyliśmy się we wspólnej modlitwie i śpiewie, aby w ten sposób uczcić pamięć naszego kolegi, śp. Piotra Tyrny, którego pogrzeb właśnie wtedy zaczynał się w kaplicy w Jasienicy. Ze wzruszenia z trudem zaśpiewaliśmy jedną zwrotkę pieśni: „Panie wspomnij mnie”. Członkowie zespołu, którzy z różnych względów nie uczestniczyli w planowanym od roku wyjeździe do Bockhorn, śpiewali wspólnie z Chórem Kościelnym z Jaworza w czasie uroczystości pogrzebowej.
Ponad tysiąckilometrowa podróż minęła nad podziw szybko i do celu dotarliśmy około godziny 20. Zostaliśmy niezwykle serdecznie powitani przez kuratora niemieckiej parafii Stefana Brunkena, grono jego współpracowników oraz miejscowy zespół grający przepięknie na myśliwskich rożkach. Pierwsze rozmowy toczyły się podczas kolacji, a tłumaczeniem dzielnie zajmowali się pan Leopold Kłoda – koordynator całego wyjazdu, pani Małgosia Penkala-Ogrodnik oraz towarzyszący nam wójt gminy Jaworze, pan Radosław Ostałkiewicz.
Niemieccy gospodarze zadbali, aby każda minuta naszego pobytu była zagospodarowana. I tak pierwszego dnia pojechaliśmy do Emden, portowego miasta, gdzie mieliśmy okazję popłynąć statkiem po zatoce, posłuchać o historii miejscowości oraz regionu, zwiedzić Bibliotekę Jana Łaskiego oraz wziąć udział w ceremonii parzenia fryzyjskiej herbaty, która zaintrygowała nas swoją odmiennością. Po powrocie do Steinhausen, gdzie nocowaliśmy, odbyło się spotkanie z naszymi miłymi gospodarzami oraz miejscowym wójtem, panem Andreasem Meinen. Była to okazja do nieformalnych, przyjacielskich rozmów, wymiany doświadczeń, a także śpiewu.
Następny dzień rozpoczęliśmy – jak zwykle – od wczesnej pobudki i już po śniadaniu wyruszyliśmy na kolejną wyprawę. Tym razem naszym pierwszym celem była wędzarnia węgorzy w Wiefelstede, szczycąca się wieloletnią tradycją. Widok żywych węgorzy wywołał nader żywiołową reakcję, zwłaszcza u damskiej części wycieczki. Następnie udaliśmy się do Bad Zwischenahn, uroczego miasteczka sanatoryjnego, gdzie głównym punktem programu była przejażdżka tamtejszą odmianą „ciuchci beskidzkiej” o wdzięcznym imieniu Molly. Trasa wiodła m. in. przez szkółkę ogrodniczą, gdzie zachwyciły nas przepiękne okazy bonsai, hortensji oraz klonów japońskich. Po powrocie, podczas kolacji degustowaliśmy wędzone węgorze i zapoznaliśmy się z kolejnym fryzyjskim obrzędem.
I nadeszła niedziela, dzień, na który czekaliśmy z lekką tremą (dotyczyło to zwłaszcza nowych członków zespołu). Uczestnicząc w nabożeństwie w kościele w Bockhorn, wykonaliśmy kilka pieśni, m.in. „Nad rzekami Babilonu”, „Bóg potężny” i „Panie mój” Petera Straucha, którą wykonaliśmy także po niemiecku. Naszym śpiewem uświetniliśmy ceremonię chrztu. Chrzczonych było sześcioro dzieci, a dla nas pewnym zaskoczeniem był fakt, że dzieci miały od czterech miesięcy do … dziesięciu lat.
Po południu wzięliśmy udział w Festynie Śpiewaczym w Grabstede, gdzie zaprezentowaliśmy utwory zarówno religijne, jak i ludowe. Oprócz nas występowało jeszcze pięć chórów, a wszyscy wykonawcy pochodzili z okolicznych miejscowości. Nieskromnie trzeba przyznać, że nasz występ przyjęty został z gorącym aplauzem.
Serdeczne pożegnanie zakończyło nasz pobyt w Bockhorn. Podziękowań i życzeń było bez liku, jednak jak mówi stare porzekadło: „To, co dobre, szybko się kończy” i nasza wizyta dobiegła końca. Szczęśliwie, z Bożą pomocą dotarliśmy do domów. Pozostały wspomnienia i … może nieśmiałe plany na przyszłość…
JS